Bruno Schultz - „Sklepy Cynamonowe” / Italo Calvino -„Opowieści kosmikomiczne”.
Italo Calvino wznosi ponad rzeczywistość – Bruno Schulz buduje na jej fundamentach nowy świat, jakby wyrwany z sennych marzeń. Łączę tu opis dzieł dwóch artystów, którzy tworzą w swoich opowieściach wyzwania dla naszej wyobraźni i percepcji.
Italo Calvino wznosi ponad rzeczywistość – Bruno Schulz buduje na jej fundamentach nowy świat, jakby wyrwany z sennych marzeń. Łączę tu opis dzieł dwóch artystów, którzy tworzą w swoich opowieściach wyzwania dla naszej wyobraźni i percepcji.
U Schulza fabuła pełni rolę drugorzędną, stanowiąc tło dla feerii doświadczeń, którą pisarz ukazuje czytelnikowi. Autor działa w iście narkotyczny sposób, nie zaprasza do pokazywanego przez niego świata skromnym liściem na ramieniu bohatera, tylko zmiata z nóg i wciąga do środka. Jeśli ktoś uważa się za spostrzegawczego, po kilku stronach prawdopodobnie zmieni zdanie. Bohater Schulza patrzy, i widzi więcej, jakby patrzył na prawdziwą naturę rzeczy. Nie szczędzi zmysłów, rejestrując nimi elementy otoczenia. Każdy wykreowany kadr ma swoją temperaturę, historię i wspomniane wcześniej barwy, smaki i zapachy. Jego całym światem jest miasteczko, w którym dorasta, i jak przystało na bycie całym światem, zawiera w sobie wszystkie jego elementy, w których zanurzamy się coraz bardziej z każdym kolejnym rozdziałem. Codzienność jest obserwowana bez znajomości gotowych wzorców, oczami dziecka, Józia, który interpretuje rzeczywistość na swoją modłę, czyniąc ją snem pełnym przygód.
Bruno Schulz posługuje się językiem polskim jak nikt inny. Nie ma słowa, do którego istoty by nie dotarł, i chyba właśnie to zrozumienie materiału, którym tworzy, pozwoliło mu używać go z niespotykanym rozmachem. Czasami nagromadzenie metafor zagęszcza się, kiedy opowieść popada w obłęd, zakrywając sobą świat jaki znamy poza literaturą.
Italo Calvino zabiera nas w pozornie inną podróż. Porównywanie „Sklepów cynamonowych” i „Opowieści kosmikomicznych” nasuwa mi na myśl eksponat, który znajduje się w Centrum Nauki Kopernik. Możemy tam usiąść, a potem, za pomocą powiększenia, zagłębić się w mikrokosmosie wnętrza liścia, albo oddalać się w czarny głąb kosmosu. Z obu stron czeka na nas nieskończoność. Schulz zagłębia się w środek, odkrywając coraz to nowe rzeczy, coraz uważniej patrząc, podczas gdy autor „Opowieści...” hula po kosmosie, korzystając z wolności jaką daje jego ogrom.
„Opowieści kosmikomiczne” Calvino, to zbiór kubistycznie poskładanych historii, w których pozorujące normalność wydarzenia są sumą nieprzystających do siebie elementów. Różnią się od siebie tempem, czasami przenosząc nas z prędkością światła, czasami upraszczając miliony lat do jednego popołudnia. Kiedy czytałam opowieści miałam przed oczami obraz pisarza, który bez mrugnięcia okiem przedstawia publiczności swoje najdziksze wyobrażenia. Zaprasza nas do wnętrza swojej głowy, i jest fantastycznym przewodnikiem, który zabiera nas w najdalsze zakątki kosmosu.
Świat przedstawiony w opowieściach jest widziany z perspektywy wszechistoty, a jej oczy, tak jak oczy Józia ze „Sklepów...”, nie narzucają mu formy. Każdy rozdział rozpoczyna się od quasi informacji (nie wszystkie są prawdziwe, aczkolwiek kilka jest zgodnych z obecnym stanem wiedzy), na których, bardziej lub mniej mgliście, bazują wydarzenia. Z niesamowitą zręcznością i wdziękiem Calvino operuje abstrakcją i chaosem. Opowiadania stanowią swego rodzaju piękniejszą wersję historii, bajkę o etapach rozwoju wszechświata. Bajkę napisaną kunsztownie, czasami zabawnie, niosącą w sobie bardzo uniwersalne, zważywszy na jej surrealizm, wartości.
Mam problem z podsumowaniem tego chaotycznego zbioru odczuć, które pozostawiają po sobie obie książki. Przedstawiają czytelnikowi sposoby myślenia – zafascynowanie rozmigotanymi szczegółami i absolutną wolność wyobrażeń – które pozwalają odkryć nieznane wcześniej zakamarki swojego umysłu. Z tego powodu na pewno warto po nie sięgnąć.
Autorką tekstu jest Weronika Leczkowska.
Bruno Schulz posługuje się językiem polskim jak nikt inny. Nie ma słowa, do którego istoty by nie dotarł, i chyba właśnie to zrozumienie materiału, którym tworzy, pozwoliło mu używać go z niespotykanym rozmachem. Czasami nagromadzenie metafor zagęszcza się, kiedy opowieść popada w obłęd, zakrywając sobą świat jaki znamy poza literaturą.
Italo Calvino zabiera nas w pozornie inną podróż. Porównywanie „Sklepów cynamonowych” i „Opowieści kosmikomicznych” nasuwa mi na myśl eksponat, który znajduje się w Centrum Nauki Kopernik. Możemy tam usiąść, a potem, za pomocą powiększenia, zagłębić się w mikrokosmosie wnętrza liścia, albo oddalać się w czarny głąb kosmosu. Z obu stron czeka na nas nieskończoność. Schulz zagłębia się w środek, odkrywając coraz to nowe rzeczy, coraz uważniej patrząc, podczas gdy autor „Opowieści...” hula po kosmosie, korzystając z wolności jaką daje jego ogrom.
„Opowieści kosmikomiczne” Calvino, to zbiór kubistycznie poskładanych historii, w których pozorujące normalność wydarzenia są sumą nieprzystających do siebie elementów. Różnią się od siebie tempem, czasami przenosząc nas z prędkością światła, czasami upraszczając miliony lat do jednego popołudnia. Kiedy czytałam opowieści miałam przed oczami obraz pisarza, który bez mrugnięcia okiem przedstawia publiczności swoje najdziksze wyobrażenia. Zaprasza nas do wnętrza swojej głowy, i jest fantastycznym przewodnikiem, który zabiera nas w najdalsze zakątki kosmosu.
Świat przedstawiony w opowieściach jest widziany z perspektywy wszechistoty, a jej oczy, tak jak oczy Józia ze „Sklepów...”, nie narzucają mu formy. Każdy rozdział rozpoczyna się od quasi informacji (nie wszystkie są prawdziwe, aczkolwiek kilka jest zgodnych z obecnym stanem wiedzy), na których, bardziej lub mniej mgliście, bazują wydarzenia. Z niesamowitą zręcznością i wdziękiem Calvino operuje abstrakcją i chaosem. Opowiadania stanowią swego rodzaju piękniejszą wersję historii, bajkę o etapach rozwoju wszechświata. Bajkę napisaną kunsztownie, czasami zabawnie, niosącą w sobie bardzo uniwersalne, zważywszy na jej surrealizm, wartości.
Mam problem z podsumowaniem tego chaotycznego zbioru odczuć, które pozostawiają po sobie obie książki. Przedstawiają czytelnikowi sposoby myślenia – zafascynowanie rozmigotanymi szczegółami i absolutną wolność wyobrażeń – które pozwalają odkryć nieznane wcześniej zakamarki swojego umysłu. Z tego powodu na pewno warto po nie sięgnąć.
Autorką tekstu jest Weronika Leczkowska.